Był to środek lata, ale dla mnie
początek wiosny zwiastującej nowe życie. Wszystko we mnie na nowo budziło się
do życia, niczym obumarła przyroda po ciężkiej zimie – śmierci powstawała by znowu
żyć. Miłość potrafi odmienić człowieka, wyrwać go z głębokiego snu i sprawić by
na nowo uwierzył w jutro, by uwierzył w sens swojego życia i zaakceptował każdą
złą chwilę, która otworzyła mu drzwi do innego życia. Doświadczony przez los,
odrzucony przez ludzi, porzucony przez ukochanego nie widziałem już dla siebie
światełka nadziei, widziałem za to mrok i drogę usłaną kolcami, aż ktoś staną
na tej drodze, wypalił ciernie i usłał różami. Bałem się nawet pomyśleć, że to
dla mnie, że ktoś mógł mnie pokochać i czarno-biały świat pokazać w kolorach.
Tomasz nie dał za wygraną po tym
jednym spotkaniu. Z jego inicjatywy widywaliśmy się codziennie i co raz
bardziej zbliżaliśmy się do siebie. Za każdym razem zaskakiwał mnie swoją
oryginalnością i błyskotliwością. Sprawił, że tego lata na nowo poczułem się
kochany i ważny dla kogoś. Mimo moich oporów Tomasz nie rezygnował, wymyślał
nowe preteksty aby się spotkać następnego dnia, z nim zwiedziłem cały Gdańsk i
okolice.
Mimo iż wakacje studenta są dłuższe
to i tak żałowałem, że dobiegają końca. Nadszedł ostatni tydzień tego błogiego
okresu, Tomasz chcąc podsumować całe wakacje zaprosił mnie na trzydniową
wycieczkę na Mazury, oczywiście mimo mojego skromnego budżetu zgodziłem się i
pojechaliśmy. Nie musze oczywiście pisać, że czas tam spędzony był jednym z
najlepszych w moim życiu. Jednak wydarzyło się tam także coś niespodziewanego…-
a może spodziewanego???
Otóż po całym dniu spędzonym na różnorakich atrakcjach jakie
proponują Mazury, siedzieliśmy na werandzie wynajmowanego domku kempingowego
pijąc kolejne piwo. Na owej werandzie była ławeczka, którą teraz zajmowaliśmy
ja i Tomasz. Noc była gwieździsta, księżyc rozpędzał mrok ale było dość chłodno
więc poprosiłem przyjaciela aby przyniósł koc. Siedząc tak razem pod kocem i
pijąc piwo zabrało się nam na sentymenty, każdy powiedział coś ze swojego
życie, a na pocieszenie obdarowaliśmy się pocałunkiem, potem drugim i trzecim,
aż wylądowaliśmy w łóżku. Uderzający do głowy alkohol i wzajemna miłoś potęgowały
nasze pożądanie. Tomasz najpierw delikatnie swymi pocałunkami pieścił moje
ciało, potem ja robiłem to samo , choć trwało to długo przyjemność jaką mi
sprawiał powodowała, że wydawało się trwać jedną chwilę. Tomasz robił to
powoli, za każdym razem sprawdzają moją reakcję, dałem mu się posiąść i
pozwoliłem aby robił wszystko co jemu sprawia przyjemność, przez co doznałem rozkoszy, jakiej już nie pamiętałem. W
tę noc kochaliśmy się do świtu, nasze ciała były rozpalone do granic możliwości
i chociaż było zimno czułem żar naszych ciał. Chciałem aby ta chwila trwała
wiecznie, aby Tomasz obejmujący mnie swymi ramionami zawsze był przy mnie i nie
pozwolił mi cierpieć jak cierpiałem kiedyś. Bałem się tego, bałem się, że jak
wszystko się kończy tak i to się skończy, ale wtedy kiedy tak usilnie
przyzywałem w swej pamięci mą przeszłość, usłyszałem:
-kocham cie i zawsze tak już będzie
-ja ciebie też (odpowiedziałem)
Przez krótką chwilę miałem wrażenie, ze Tomasz słyszy moje
myśli, że chce abym zapomniał o tym co było i zaczął żyć tym co jest. Ja też
tego chciałem, pragnąłem z całego serca i ze wszystkich sił, ale to nie było
proste, nie wystarczyło powiedzieć sobie koniec, Tomek był częścią mojego życia
i nie łatwo tę część tak po prostu wyrzucić. Jednak miałem nadzieję, że Tomasz
i moja miłość do niego, a jego do mnie pozwoli mi na odzyskanie własnego życia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze części :) ... z NIECIERPLIWOŚCIĄ !!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Już wkrótce dalszy ciąg.. :)
OdpowiedzUsuń