niedziela, 24 marca 2013

Miłość ah to ty



        Miłość uwiła gniazdo w mym sercu. Znowu się zakochałem i byłem szczęśliwy przez co zapomniałem o bólu, cierpieniu i o najważniejszym: o rocznicy śmierci mego ukochanego Tomeczka. Jak mogłem? Niepostrzeżenie umknęła mi data, która przez ostatnie lata była dla mnie największą świętością. Może to i dobrze może to znak, że pora zacząć żyć od nowa, pora otrząsnąć się z tego koszmaru, który pętał mnie przez lat wiele i nie pozwalał zacząć żyć na nowo. Dla niego zawsze będzie miejsce w moim sercu, ale w końcu dotarło do mnie: ja żyję… on nie… niby cała filozofia zamyka się w tym stwierdzeniu, jednak nie jest łatwo wprowadzić je w życie, sprawić by serce wybijało inny rytm, niż ten w 
 którym ciągle słyszę „kocham cię”. Teraz te dwa słowa nabrały innego znaczenia, przestały boleć, a zaczęły sprawiać radość. Dwa krótkie słowa, które mogą tak wiele, od cierpienia aż po sam szczyt radości i wesela.
Jesień zaczęła rządzić światem i pojawiły się kolorowe liście na drzewach, które choć zachwycały swymi barwami, z każdym dniem co raz mocniej przypominały o nadchodzącej zimie. Nie obawiałem się chłodu, śnieżycy ani mrozu, bo przy moim boku ciągle trwał ktoś, kto wnosił wiosnę w moje życie. Tomek nie pozwalał abym na chwilę w jego obecności poczuł smutek i żal minionych dni. Teraz stał się kimś więcej niż przyjaciel, kochanek czy nawet partner, on był moją ostoją, mym światem. Już nie widziałem życia w którym jego niema. Moim jedynym pragnieniem było być z nim na zawsze, jednak ciągle nocami śniłem, że on mnie opuścił. Szedłem wtedy długą ulicą w bezwiedną, czarną noc a ze mną nie było nikogo kto mógłby odegnać zjawy mroku, kto mógłby chwycić mnie za rękę bym poczuł się pewnie i bezpiecznie. Czułem się bardzo samotny, przelękniony i niekochany. Zdałem sobie sprawę, że jestem sam, że nikt mnie nie kocha, a to co najcenniejsze w moim życiu zostało porwane przez bezduszne upiory ciemności żywiące się ludzkim szczęściem i miłością. Jednak za każdym razem kiedy spocony budziłem się z koszmaru, czułem ciepłe i mocne ramiona Tomka, które obejmowały całe moje ciało chroniąc mnie przed wszystkim co mnie lęka.
Po jakimś czasie postanowiłem zamieszkać u Tomka. Wydawało się to bardzo racjonalnym. Nie chciałem być ciężarem dla siostry, która mieszkała w dwupokojowym mieszkaniu z mężem i dwójką dzieci podczas gdy Tomek mieszkał sam i szukał współlokatora. Oczywiście potrzebowałem wielu próśb, zapewnień, wyrzutów i oznak miłości zanim zdecydowałem się na ten poważny krok, nie mniej jednak, widząc wiele zalet tej decyzji,  postanowiłem zamieszkać z Tomkiem…

2 komentarze:

  1. Pamięć o kimś, kogo już nie ma, jest specyficzna. Zapominamy, gdy jesteśmy szczęśliwi, ale przecież zawsze ta myśl wraca. Powraca również chęć bycia dla kogoś i bycia szczęśliwym. To Ty decydujesz o tym, kiedy jesteś wolny do tego, co było. Nowe życie nie oznacza skreślenia przeszłości i nie powinno, bo przeszłość nas tworzy, my tworzymy teraźniejszość i mamy wpływ na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz 100% racji, jednak wtedy inaczej patrzyłem na rzeczywistość. Wydawało mi się, że moje życie bez Tomka nie ma sensu. Tak naprawdę nie wiedziałem po co żyję, nie umiałem żyć z doświadczeniami przeszłości. Teraz oczywiście wiele się zmieniło, ten blog jest niedoskonałą próbą odtworzenia przeszłości.

    OdpowiedzUsuń