Miłość uwiła gniazdo w mym sercu. Znowu się zakochałem i
byłem szczęśliwy przez co zapomniałem o bólu, cierpieniu i o najważniejszym: o
rocznicy śmierci mego ukochanego Tomeczka. Jak mogłem? Niepostrzeżenie umknęła
mi data, która przez ostatnie lata była dla mnie największą świętością. Może to
i dobrze może to znak, że pora zacząć żyć od nowa, pora otrząsnąć się z tego
koszmaru, który pętał mnie przez lat wiele i nie pozwalał zacząć żyć na nowo.
Dla niego zawsze będzie miejsce w moim sercu, ale w końcu dotarło do mnie: ja żyję…
on nie… niby cała filozofia zamyka się w tym stwierdzeniu, jednak nie jest
łatwo wprowadzić je w życie, sprawić by serce wybijało inny rytm, niż ten w
którym ciągle słyszę „kocham cię”. Teraz te dwa słowa nabrały innego znaczenia,
przestały boleć, a zaczęły sprawiać radość. Dwa krótkie słowa, które mogą tak
wiele, od cierpienia aż po sam szczyt radości i wesela.
Jesień zaczęła rządzić światem i
pojawiły się kolorowe liście na drzewach, które choć zachwycały swymi barwami,
z każdym dniem co raz mocniej przypominały o nadchodzącej zimie. Nie obawiałem
się chłodu, śnieżycy ani mrozu, bo przy moim boku ciągle trwał ktoś, kto wnosił
wiosnę w moje życie. Tomek nie pozwalał abym na chwilę w jego obecności poczuł
smutek i żal minionych dni. Teraz stał się kimś więcej niż przyjaciel, kochanek
czy nawet partner, on był moją ostoją, mym światem. Już nie widziałem życia w którym
jego niema. Moim jedynym pragnieniem było być z nim na zawsze, jednak ciągle
nocami śniłem, że on mnie opuścił. Szedłem wtedy długą ulicą w bezwiedną,
czarną noc a ze mną nie było nikogo kto mógłby odegnać zjawy mroku, kto mógłby
chwycić mnie za rękę bym poczuł się pewnie i bezpiecznie. Czułem się bardzo
samotny, przelękniony i niekochany. Zdałem sobie sprawę, że jestem sam, że nikt
mnie nie kocha, a to co najcenniejsze w moim życiu zostało porwane przez
bezduszne upiory ciemności żywiące się ludzkim szczęściem i miłością. Jednak za
każdym razem kiedy spocony budziłem się z koszmaru, czułem ciepłe i mocne
ramiona Tomka, które obejmowały całe moje ciało chroniąc mnie przed wszystkim
co mnie lęka.
Po jakimś czasie postanowiłem zamieszkać u Tomka. Wydawało się
to bardzo racjonalnym. Nie chciałem być ciężarem dla siostry, która mieszkała w
dwupokojowym mieszkaniu z mężem i dwójką dzieci podczas gdy Tomek mieszkał sam
i szukał współlokatora. Oczywiście potrzebowałem wielu próśb, zapewnień,
wyrzutów i oznak miłości zanim zdecydowałem się na ten poważny krok, nie mniej
jednak, widząc wiele zalet tej decyzji, postanowiłem zamieszkać z Tomkiem…
Pamięć o kimś, kogo już nie ma, jest specyficzna. Zapominamy, gdy jesteśmy szczęśliwi, ale przecież zawsze ta myśl wraca. Powraca również chęć bycia dla kogoś i bycia szczęśliwym. To Ty decydujesz o tym, kiedy jesteś wolny do tego, co było. Nowe życie nie oznacza skreślenia przeszłości i nie powinno, bo przeszłość nas tworzy, my tworzymy teraźniejszość i mamy wpływ na przyszłość.
OdpowiedzUsuńMasz 100% racji, jednak wtedy inaczej patrzyłem na rzeczywistość. Wydawało mi się, że moje życie bez Tomka nie ma sensu. Tak naprawdę nie wiedziałem po co żyję, nie umiałem żyć z doświadczeniami przeszłości. Teraz oczywiście wiele się zmieniło, ten blog jest niedoskonałą próbą odtworzenia przeszłości.
OdpowiedzUsuń