czwartek, 7 marca 2013

Miłość po grób i jeszcze dalej ... cz. II



…Nieobecny siedziałem na korytarzu szpitalnego oddziału i obserwowałem biegających ludzi, którzy ratowali życie nieznanym mi osobom. Ale ciągle w głowie miałem to pytanie: dlaczego Tomek? Pochłonięty w walce z Bogiem niczym Kordian w improwizacji, nie zauważyłem kiedy zjawili się rodzice Tomka, z głębokiego zadumania wyrwał mnie głos jego ojca. Nagle przed moimi oczami stali ludzie, którzy jak sobie uświadomiłem jedyni prócz mnie kochają Tomka nad życie. Wstałem, ale nie mogłem wydusić ani jednego słowa, patrzyłem w oczy jego matce i mimowolnie uroniłem łzę, o nic już nie pytali tylko w pośpiechu poszli na sale. Ja ciągle tkwiłem w tym miejscu mając nadzieje, że ktoś wybiegnie i powie, iż Tomek się obudził. Nikt nie wyszedł… przez długie godziny czekałem, ale nikt nie wyszedł i tego nie powiedział. Niechciałem widzieć matki Tomasza dlatego wyszedłem ze szpitala, błąkałem się po ulicy niczym bezpański pies szukający odrobinę ciepła i miłości.
Trzy dni to wszystko trwało, trzy długie dni i nieprzespane noce, których potem było więcej. Niemal całe dnie spędzałem w szpitalu, kiedy nikt nie patrzył tuliłem  
Tomka do siebie, całowałem jego usta, twarz i dłonie, które teraz były tylko otoczką tego którego  kochałem, bo jego już tam w środku nie było, nie było życia, radości, nawet nie czułem oddechu – maszyna za niego oddychała. Życie ze mnie ulatywało, kiedy patrzyłem na ukochanego, trzymałem go za rękę i przez chwilę miałem wrażenie, że zacisną nadgarstek jednak do dziś tego nie jestem pewien. Po chwili w całym szpitalu rozległ się długi, przerażający dźwięk, który przez tyle już lat towarzyszy mi w koszmarach – ten dźwięk to aparaty sygnalizujące zatrzymanie akcji serca. Natychmiast przyszli lekarze, mnie wyproszono, więc o fakcie poszedłem poinformować rodziców Tomka, którzy byli w szpitalnym bufecie, po czym wyszedłem całkiem ze szpitala szukając miejsca gdzie mógłbym pobyć sam na sam ze sobą. Poszedłem na miejsce naszego pierwszego spotkania, szedłem tam jak niegdyś z nadzieją, że on tam będzie. Mój umysł nie zaakceptował tego co się wydarzyło. Siedziałem tam nad rzeką niczym dziecko przez nikogo niekochane i błagałem Stwórcę by nie zabierał mi jedynego człowieka, który mnie kocha. Spędziłem tam wiele godzin, było już zupełnie ciemno, gdy wracałem do domu, po drodze mijałem dom Tomka, światło się paliło więc zapukałem do drzwi. Otworzyła matka, blada jak śmierć tylko oczy od łez czerwone niczym wampir lub narkoman, cichym i ochrypłym od płaczu głosem wyjąkała
- to już koniec

  O nic więcej nie pytałem odwróciłem się na pięcie i niczym gromem trafiony pobiegłem do domu, mając nadzieję, ze to tylko zły sen. Całą, bezlitośnie długą noc leżałem na łóżku nie mogąc zasnąć. Różne myśli przychodziły mi do głowy. Nie płakałem, starałem się znaleźć sposób jak połączyć się z moim ukochanym, aby już na zawsze być tylko jego.   Życie straciło dla mnie sens, byłem jak bezduszna istota niepotrafiąca uronić ani jednej łzy po utracie ukochanego. Było mi wszystko jedno co się ze mną stanie, leżąc na łóżku długimi dniami i nocami, owładnięty przez niemoc, która wypływała gdzieś z głębokiego wnętrza mojego jestestwa i paraliżowała całe moje ciało, co raz bardziej odrywałem się od świata ludzi żywych.
            Nadszedł dzień pogrzebu, matka nalegała abym poszedł
– przecież byliście przyjaciółmi (powiedziała).
Tak miała rację powinienem pójść, ale jak skoro on dla mnie ciągle żył, tylko na jakiś czas wyjechał za granicę, ale wróci…
Z każdym dniem stawałem się jak materia pozbawiona życia, nie czułem nic prócz tego olbrzymiego ciężaru, który nie pozwalał mi drgnąć, nie czułem głodu, pragnienia, nie czułem zupełnie nic, totalna pustka w głowie.
Ten nonsensowny stan trwał przez osiem dni. Ósmego dnia wieczorem jakaś nieznana dla mnie siła podniosła mnie z mojej mogiły i wyprowadziła nad rzekę, tam gdzie wtedy po raz pierwszy ujrzałem mojego anioła. Stałem nad brzegiem, woda w tym miejscu była dość głęboka aby stała się miejscem spotkania – pomyślałem. Były chwile wahania, ale żal i cierpienie, które teraz były moimi kochankami, nie pozwalały mi na racjonalne myślenie, które dla mnie wówczas było zupełnie obce. Rozpacz nie pozwalał mi na dłuższe pozostawanie w tym nędznym łez padole, który bez Tomka był siedliskiem gadów krwiożerczych żywiących się ludzkim cierpieniem i niedolą. Stałem tak nad dość sporym brzegiem i pragnąłem chodź przez chwilę oczami wyobraźni ujrzeć mojego ukochanego, raz jeszcze spojrzeć w jego oczy i poczuć ciepło jego ciała. Na nic wszystko się zdało, wyobraźnia zawiodła, wciąż przed oczami miałem Tomka leżącego w kałuży krwi ciemnej jak smoła i jego spojrzenie utkwione gdzieś w dal, jakby szukające ratunku dla umierającego ciała.  Potem widziałem go w szpitalu, leżącego w białej pościeli, a wokół aparatura podtrzymująca życie i ten niesamowity dźwięk, który utkwił w mojej pamięci i ciągle tak realny wzbudzał drżenie na moim ciele. Przyszło zdecydowanie, już napiąłem mięśnie przygotowując się do skoku, kiedy przyszło inne wspomnienie, różne od tych jakie miewałem przez ostatnie dni: Leżymy przytuleni do siebie na łące, zapach świeżo skoszonej trawy, wokół słychać śpiewy ptaków, a nasze dusze rozmawiają ze sobą.
- Wiesz (nagle odezwał się Tomasz z zamyśleniem w głosie)
- czuję że jesteśmy jedną duszą uwięzioną w dwóch ciałach… (po chwili milczenia dodał)
- jesteś mi droższy niż własne życie, bo wiem, że jeśli nawet umrę będę żył w tobie, w twojej pamięci i w twoim sercu…
W tym momencie coś we mnie pękło, poczułem jak eksploduje od środka i rozrywa moją zewnętrzną skorupę, która oddzielała mnie od rzeczywistości zamykając w świecie ułudy. Usiadłem na trawie zacząłem płakać, po raz pierwszy od śmierci Tomka płakałem jak dziecko, ale czułem jak ten płacz przynosi ulgę, kruszy moje serce i rozrywa kajdany. Stawałem się wolny – wolny od mych urojeń i mrzonek, powróciłem do realnego świata, który choć był okrutny, to  był prawdziwy. Nareszcie poczułem się wolny, miałem wrażenie jakby ktoś trzymał rękę na mym ramieniu, ale wokół nikogo nie było. To dodawało mi siły, by iść dalej przez życie i aby żyć za siebie i za Tomka, który już na zawsze ma miejsce w moim sercu.
            Nazajutrz poszedłem do rodziców Tomka aby przeprosić ich za to, że nie było mnie na pogrzebie. Okazało się, że spotkałem się ze zrozumieniem, wtedy odniosłem wrażenie jakby oni wiedzieli o tym, że ja i Tomek byliśmy kochankami. Tomek na pewno by nie powiedział rodzicom o tym, więc musieli nas nakryć. Postanowiłem nie poruszać tego tematu, oni też jeszcze nie otrząsnęli się z ostatnich wydarzeń, chciałem tylko wiedzieć czy mają mi  złe, że to właśnie w mojej obecności to wszystko się stało. Jednak oni tak nie myśleli, to spowodowało wielką ulgę, która przez wiele trudnych dla mnie lat dodawała mi siły zawsze wtedy, kiedy tego najbardziej potrzebowałem. Mimo, iż teraz czułem się nieco lepiej to co się stało wywarło na mnie piętno, które towarzyszy mi do dziś. Przez osiem długich lat, walczyłem z tym bólem, ale ciągle czuję pustkę w sercu, czuję jakbym stracił część siebie, która była tą najważniejszą częścią. Czy będę potrafił tak żyć?
            Czas mijał, rana się nie zasklepiała, z wielkim trudem usiłowałem nadążać za pędzącym światem, w którym nie ma miejsca na łzy i zadumę. Udawałem, że wszystko jest dobrze, że się już pogodziłem, ale tak nie było ciągle czułem żal i rozpacz.
Nadeszła pierwsza rocznica śmierci Tomasza, wtedy po raz pierwszy poszedłem na jego grób, nagrobek był nowy bardzo ładny ale kiedy spojrzałem na fotografię ogarnął mnie smutek, wszystko wróciło, gojąca się rana znowu się otworzyła i wylała swą gorycz, ale już nie jak  w tedy, teraz mogłem opłakiwać ukochanego co przynosiło ulgę, ale nie prowadziło do konsensusu.
Musiałem żyć choć było ciężko, niosłem to jarzmo jakie Tomek mi zostawił, często myślałem, że mogło mnie już tu nie być, mogłem zaznać spokoju i ukojenia dla uciemiężonej duszy, ale żyłem i od tamtego razu już nigdy nie pomyślałem o samobójstwie. Do końca liceum byłem samotny, nie szukałem nikogo mimo iż wiedziałem, że druga osoba pomoże mi zapomnieć, ale ja nie chciałem zapomnieć, pragnąłem pamiętać przez co ciągle pogłębiałem ranę w mojej psychice i duszy.



To jest poniekąd zamknięcie rozdziału mojego życia, w którym bohaterem był Tomasz. Idąc na studia otworzyłem nowy rozdział swojego życia, w którym ciągle Tomasz jest obecny choć w nieco inny, aniżeli dotąd sposób.

12 komentarzy:

  1. Szczerzę mówiąc, sam chciałbym przeżyć podobne chwile jak ty z Tomkiem. Myślałem, że to ja mam ciężko z tym, że jestem gejem i nie mogę o tym nikomu powiedzieć. Jesteś wzorem do naśladowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bycie gejem nie jest tak bardzo ciężkie kiedy się z tym pogodzisz, najważniejsze to zaakceptować siebie, kiedy to zrobisz będzie ci o wiele lżej. To że nie możesz nikomu o tym powiedzieć jest zrozumiałe, gdyż żyjemy w takim a nie innym środowisku, jednak myślę że przyjdzie czas kiedy ważniejsze dla ciebie będzie własne szczęście niż to co myślą o tobie inni.

      Usuń
  2. Geje wcale nie są źli. Są jak każdy inny człowiek. Po prostu trochę inaczej patrzą na niektórych ludzi. Chcąc nie chcąc przyznam, że sama chętnie zaprzyjaźniłabym się z jakimś gejem. Może nie tyle dlatego, że zasypałabym go miliardem pytań, ale trochę tak jakby nie mam przyjaciół, a może ktoś taki by mnie zrozumiał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy to jest prawdziwa historia? Proszę oby nie :(

    OdpowiedzUsuń
  4. czy ta historia jest prawdziwa?



    http://www.gejwycieczki.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Ya prdl jakie to smutne i piękne jednocześnie. ;C
    A myślałem, że nie ma nic gorszego niż nieodwzajemniona miłość...

    OdpowiedzUsuń
  6. yeyu jakie to piękne <3 ta historia jest prawdziwa?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, popłakałam się. Piszesz tak bosko, że czuję się jakbym straciła kogoś bliskiego...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli opisuje to twoje życie to jestem pełen podziwu że nie masz tego co mają inni po utracie kogoś ważnego .. Szczytem twoich osiągnieć było to że nie zamknąłeś się w sobie a dziś umiesz to tak pięknie opisać . twoje opowiadania wywołują u mnie wielkie wzruszenie i jeżeli możesz to proszę w odpowiedzi na ten komentaż napisz ile aktualnie masz lat .. dziękuję że jesteś bardzo cię doceniam i w pełni akceptuję . Bo mio inności jesteśmy podobnie ,,>,.

    OdpowiedzUsuń
  9. Błagam..powiedz że to tylko art i że nigdy nikomu nie przydazylo sie cos tak strasznego

    OdpowiedzUsuń
  10. Sam jestem gejem i twoja historia wzrusza . Moja druga połówka nie zauważa mnie. Myślałem że ja sie moge załamać ale ty masz gorzej.

    OdpowiedzUsuń